Przechadzając się ostatnio po ogrodzie naszła mnie taka myśl – jak by wyglądały nasze ogrody, gdyby nie te wszystkie rośliny, które mają japońskie albo chińskie korzenie, albo chociaż słowo 'japoński' czy 'chiński' w nazwie?
Wyobrażacie sobie ogród bez:
Pierisa japońskiego?
Pigwowca japońskiego ?
Kaliny japońskiej?
Trzmieliny japońskiej?
Klonów japońskich?
Wierzby japońskiej całolistnej 'Hakuro Nishiki'?
Wiśni piłkowanej 'Amonogawa'?
Złotlina japońskiego?
Piwonii chińskiej?
Czy wreszcie azalii, różaneczników i magnolii?
Bo ja NIE J
Ot, takie moje przemyślenia.
pozdrawiam ciepło, gdy za oknem zimno i pada
JoC
PS. Dzisiaj było w okolicy gradobicie - dobrze, że nie u nas... jaka ulga... szkoda by było tych wszystkich kwiatów...
Ot, takie moje przemyślenia.
pozdrawiam ciepło, gdy za oknem zimno i pada
JoC
PS. Dzisiaj było w okolicy gradobicie - dobrze, że nie u nas... jaka ulga... szkoda by było tych wszystkich kwiatów...
...bardzo ciekawe przemyślenia :):):)
OdpowiedzUsuńUświadomiłaś mi, że mam japoński ogródek....
a nie podejrzewałabym...?!
Spirea japonica...hakuro...euonymus japonica...azalie....
To Ci odkrycie!!!
Pozdrawiam Joasiu...będziesz moim odkryciem ;)
Dziękuję bardzo za tak miłe słowa: być dla kogoś odkryciem :) wow!!!
UsuńCudny "japoński" ogród ;) Piwonia najpiękniejsza ze wszystkich cudów japońskich :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
bZuzia
zdecydowanie się z Tobą zgadzam - je kocham najbardziej :)
Usuńhehe wszystko japońskie :P
OdpowiedzUsuńu mnie cieplutko i pięknie :)
Ale Ci dobrze - u nas kolejny zimny i deszczowy dzień, brrr.
UsuńKłopot jedynie z tymi obcokrajowacami jest taki, że większośc prędzej czy później wymarźnie:) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńAuć, aż tak? Gdzie Ty mieszkasz? Ja mam jedynie kłopot z klonem japońskim: ten jest drugi i (tfu, tfu) piąty rok jakoś 'daje radę'.
Usuńśliczne roślinki, uwielbiam różaneczniki Ania
OdpowiedzUsuńPięknie:) Uwielbiam kwiaty
OdpowiedzUsuń