Właśnie w taki sposób wiosna wkradła się do naszego ogrodu. Nie spacerowałam po ogrodzie ze dwa tygodnie i dzisiaj... nagle... na spacerze z psem usłyszałam tak radosny śpiew ptaków, że aż wyrwał mnie z porannej zadumy. W pobliskim rowie melioracyjnym zauważyłam romansujące kaczki...
Tak skupiłam się na 'braku zimy', że nie zauważyłam wiosny.
Postanowiłam wziąć aprat fotograficzny i przejść się po ogrodzie:
Nawet nie wiem kiedy dzieci w ogródku zostawiły wiosenny ślad - widać jak mają dość tej "nie-zimy" i czekają na wiosenne kwiaty.
No tak: przecież codziennie słyszę 'mamusiu, a kiedy wiosna będzie i będzie ciepło, bo śniegu przecież nie ma...'
Kwiaty cebulowe już dawno powyciągały główki do słońca. Tutaj moje ukochane żonkile:
Pączki na drzewach i krzewach też już zaczęły pękać:
tawuła
śliwa wisnowa
Powojniki też wypuściły pierwsze listki...
Ale najbardziej ucieszyły mnie bazie - wierzbę posadziłam w ubiegłym roku i to są moje pierwsze 'kotki'. Nigdy nie sądziłam, że tak mi się spodobają i chyba posadzę ich więcej, zwłaszcza że ziemia jest niezwykle wilgotna i ciężka - w sam raz dla lubiących wodę wierzb.
A tutaj totalne zaskoczenie: jagoda kamczacka wkrótce zakwitnie i za miesiąc dzieci będą mogły podjeść pierwsze owoce. Właśnie za to kocham ten krzew.
I na koniec małe słoneczka blisko ziemi, czyli ranniki:
pozdrawiam ciepło
JoC