Wyniki ogrodowego candy

Witam serdecznie wszystkich oczekujących na wyniki OGRODOWEGO CANDY.

Wystawię dzisiaj Waszą cierpliwość na próbę, bo ostrzegam uczciwie że post jest długi i pełen zdjęć – dla wytrwałych J

A co, jak szaleć to szaleć!!!

Ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie.

Na początek chciałabym bardzo podziękować Wam za wzięcie udziału w zabawie, za wspaniałe komentarze, za like’i na fb, za „obserwowanie” na tym blogu oraz na drugim. Jest mi ogromnie miło, że postanowiliście zaglądać do mnie częściej i komentujecie moje krawieckie i ogrodowe poczynania.

No i dziękuję za cierpliwe oczekiwanie na wyniki.

Obiecałam, że ogłoszę je do końca długiego weekendu. Ale czas jak zwykle sprawił mi psikusa – stanowczo za szybko płynie.

Nareszcie wczoraj była idealna pogoda i udało mi się przeprowadzić losowanie z udziałem dzieci. Aparat fotograficzny poszedł ostro w obroty - obfotografowałam dzieci, losowanie, nagrody i kwitnące rośliny w ogrodzie. Biegając za dziećmi i koszyczkiem z losami z aparatem w dłoni zziajałam się jak pies i upociłam jak mysz, ale było warto. No i dzieci miały radochę. Zrobiłam w sumie kilkaset zdjęć; a każde ładniejsze od poprzedniego (to oczywiście moja zupełnie subiektywna ocena J ).

Następnie cały wieczór wybierałam zdjęcia, kadrowałam je, układałam w odpowiedniej kolejności, ale o drugiej w nocy poległam i poszłam spać. Udało mi się jedynie opublikować posta o „uszytych” pocieszajkach (zapraszam tutaj).

Mała dygresja: losowanie jest długie, ponieważ oprócz nagrody głównej postanowiłam obdarować jeszcze sześć osób, a właściwie siedem. Więc w sumie jest OSIEM zwycięzców. Nagrodę główną otrzymuje osoba wylosowana jako pierwsza, natomiast nagrody-pocieszajki przydzieliłam według własnego uznania na podstawie Waszych komentarzy. Co komu przypadło opisałam tutaj.

A więc od początku…

Najpierw przygotowałam kartkę z numerkami od 1 do 84, bo tyle Was się zgłosiło. Losy powycinał mój czteroletni synek i karteczki po złożeniu wylądowały w ulubionym koszyczku córki.

 

 

Następnie wyruszyłam z koszyczkiem i dziećmi do ogrodu. Wymyśliłam sobie, że każde losowanie będzie na tle innej kwitnącej roślinki. Wierzcie mi, że przekonanie dwulatki i czterolatka, aby grzecznie stały i losowały na zmianę (jedno trzyma koszyczek a drugie losuje) i jednocześnie ładnie się uśmiecha do obiektywu graniczy z cudem. A właściwie jest niemożliwe i efekty są zadziwiające J

Nagrodę główną czyli ZESTAW OGRODNICZKI

 otrzymuje osoba, której numerek komentarza został wylosowany przy tulipanach

(jak na wiosenne OGRODOWE CANDY przystało) 

 

 

Zwycięski okazał się komentarz numer 41. Gratuluję.

Małgosiu, bardzo proszę o przysłanie informacji co mam wyhaftować na rodzinnej ściereczce (imiona, kolor i krój czcionki – tutaj znajdziesz przykłady) oraz adres.

Dalej przeszliśmy pod wiśnię piłkowaną „Amonogawę”, która jest w pełni kwitnienia. Kwiaty są zjawiskowe – ograniczę się ‘tylko’ do jednego zdjęcia.

 

 

 

Elorka wylosowała nr 77.

Pozostając przy japońskich klimatach, następnym celem jest pigwowiec japoński. Również w pełni kwitnienia. Tutaj zatrzymaliśmy się na dłużej, bo wśród kwiatów latały bąki i musieliśmy je dokładnie wszystkie obejrzeć.

 

 

Tym razem Iruś wylosował nr 70.

Tuż obok pięknie kwitnie tawuła wczesna.

 

 

 

Elorka wylosowała nr 60.

Chciałam przejść do kolejnego miejsca, ale córka zobaczyła samolot i uciekła krzycząc na całe gardło „Panie pilocie, dziura w samolocie”. To taki nasz mały rodzinny rytuał.

 

Na posterunku pozostał syn, który dzielnie kontynuował losowanie. Tym razem koło piwonii.

 Został wylosowany komentarz z numerem 38.

Pozostały jeszcze dwa losowania.

Zaczęłam się rozglądać za kolejnymi kwitnącymi roślinami i odkryłam różanecznik w pełni kwitnienia. ODKRYŁAM to właściwe określenie. Jest takie jedno miejsce w moim mini-wrzosowisku, że aby zobaczyć najwcześniej kwitnącego różanecznika, nie wystarczy przejść się po trawniku wzdłuż granitowego obrzeża tylko trzeba wejść na kamienną ścieżkę i przedrzeć się przez jałowce.

Wówczas naszym oczom ukaże się najwcześniej zakwitający różanecznik 'P.J.M. Elite', który ilekroć zakwitnie zawsze mnie zaskakuje swoją doskonałością.

 

 

 

 

Moje ochy i achy zwabiły również dzieci i losowanie mogło być kontynuowane.

 

 

 

Elorka wylosowała nr 40.

Zbliżało się już południe i dzieci mocno się zmęczyły. Elorkę opanowała „głupawka” – najpierw nie chciała oddać losu i wyczyniała z nim dziwne rzeczy, a później zaczęła tańczyć jak szalona na piaskownicy.

 

Wnikliwy obserwator zauważy, że nawet bluzeczkę ma tematycznie dobraną J

Iruś – moja romantyczna dusza – postanowił zrobić sobie przerwę i zebrać bukiecik kwiatków.

 

 

Bardzo to go wciągnęło i był z siebie wyjątkowo zadowolony.

Na koniec okazało się, że bukiecik jest specjalnie dla mnie.

 

 Prawda, że cudny?

Aby ukryć łzy wzruszenia, pobiegłam zrobić zdjęcia naszym trzem kotom wypoczywającym w cieniu.

Elorka, gdy zobaczyła pozostawiony koszyczek, szybciutko go pochwyciła i zażyczyła sobie usiąść na krzesełku pod wierzbą.

 

 

 

 

Ostatnim wylosowanym komentarzem jest ten z numerem 56.

Na koniec postanowiłam nagrodzić jeszcze jedną osobę – która została 50-tym obserwatorem tego bloga. Los z numerkiem 69 trzeba było wyszukać w koszyczku. Pomógł mi w tym jak zwykle niezastąpiony synek.

 

 

 

Dobrnęliśmy w ten sposób do końca losowania.

Oto zwycięskie komentarze obdarzone przeze mnie numerami:

GRATULUJĘ

 

Jesteście ciekawi jakie nagrody dostaniecie?

Zapraszam do kolejnej odsłony, już za chwil parę.

JoC