piątek, 29 marca 2013

Ogrodowe candy

A słowo ciałem się stało...
Obiecałam candy z okazji "1000 odwiedzin"...
 ...i we wtorek licznik wyświetleń wskazał rzeczone "1000".
 
Bardzo, ale to bardzo wszystkim moim czytelnikom pragnę podziękować, że jesteście, że czytacie, że komentujecie i chcecie "jeszcze".
Dzięki pisaniu blogów w tym roku w ogóle nie odczuwam "pozimowej depresji". Jestem megaszczęśliwym człowiekiem. Dzięki Wam.
 
Ale do rzeczy:
Ogłaszam wszem i wobec OGRODOWE CANDY.
 
Długo zastanawiałam się co wybrać; musiało to być coś związanego z moim szyciem oraz z ogrodem. Wreszcie się zdecydowałam:
 
W skład tego zestawu wchodzi rodzinna ściereczka oraz zestaw "pięknej ogrodniczki" :)
 
Ściereczka rodzinna "Stokrotka" została opisana przeze mnie tutaj, jest ona już przygotowana i czeka na wyhaftowanie na niej imion wg uznania zwycięzcy candy.
 

W skład zestawu "pięknej ogrodniczki" wchodzi:

ZESTAW NARZĘDZI bez których nie wyobrażam sobie pracy w ogrodzie w pięknych kwiecisto-wiosennych barwach: sekator, łopatka i "widełki" do kwiatów.

RĘKAWICE OCHRONNE kolorystycznie dobrane do narzędzi.

PODKŁADKA POD KOLANA - moim zdaniem rzecz niezbędna, dla ochrony pleców.

NASIONA - zestaw moich ulubionych kwiatów jednorocznych (i nie tylko), bez których nie wyobrażam sobie letniego ogrodu. Małym 'rarytaskiem' są nasiona ogórka ozdobnego - urzekły mnie ich kolory i kształty.

Ot i cała nagroda.

Zasady wzięcia udziału w konkursie - czyli co,
jak i kiedy trzeba zrobić 
1. Zabawa zaczyna się w momencie opublikowania posta z dniem dzisiejszym tj. 29-03-2013 a kończy 30-04-2013 o godzinie 24:00!
2. Ogłoszenie wyników będzie dnia następnego, tj. 01-05-2013 po godzinie 20:00. Zastrzegam sobie, że ogłoszenie wyników może nastąpić z poślizgiem.
3. Zabawa jest dla wszystkich - a to oznacza, że mogą brać w niej udział blogerzy oraz osoby nie posiadające bloga, ani nawet konta na gmail - czyli zupełnie anonimowi!
4. Aby wziąć udział w candy należy wyrazić chęć udziału w postaci komentarza - wg wzoru opisanego poniżej. 
5. Nagrody wysyłam tylko na polski adres.
6. Osoby prowadzące blogi proszone są o zamieszczenie podlinkowanego baneru na swoim blogu w pasku bocznym (trzeba skopiować poniższe zdjęcie i podlinkować je).

Nie ma dodatkowych warunków - takich jak zostanie moim obserwatorem lub 'like' na facebooku. Nic z tych rzeczy. Absolutnie sprzeczne z moją naturą jest 'zmuszanie' kogokolwiek do 'lubienia mnie'.
Aczkolwiek będzie mi niezmiernie miło, jeśli:
- zostaniecie moimi obserwatorami,
udostępnicie linka z informacją o Candy na facebooku lub 'like'a',
- odwiedzicie mojego drugiego bloga Szyć albo nie być.


Czytając moje blogi macie okazję mnie poznać - mnie, to co tworzę, moje dzieciaki, dom i ogród. Ja nie mam takiej szansy, dlatego chcę wykorzystać tę zabawę do lepszego poznania Was.

W komentarzu proszę napisać:
1) Mój ulubiony kwiat to ...
2) Moja ulubiona pora roku to ...
3) Mój ulubiony kolor to ...
4) Mam ogród/balkon/działkę i kilka słów o swoich ogrodowych zmaganiach.
Punkt ten pozwoli mi lepiej dobrać nagrody dodatkowe, bo z pewnością takie będą :-)
5) Znak rozpoznawczy - proszę podać imię/pseudonim, a osoby anonimowe również e-maila.

Zabawę czas zacząć! Życzę szczęścia!

JoC

środa, 20 marca 2013

Kiedy przylecą?

Nie mogę się już doczekać...

Zaraz pewnie zapytacie: KOGO?
Bo ja czekam z zapartym tchem na przylot BOCIANÓW.

Wyobraźcie sobie, że będziemy mieć własne, osobiste bociany :)
A właściwie to nie my tylko nasza mała sąsiadeczka 'ulicę dalej'. Rodzice Zosi uciekli z miasta i zamieszkali w naszej wsi aby 'być bliżej natury'.
Zosia (o dzień młodsza od naszej córki) urodziła się już w nowym domu dwa lata temu. A jej rodzice w tamtym roku wybudowali na swojej posesji prawdziwe bocianie gniazdo, aby tę przyrodę faktycznie móc z bliska obserwować :)

I znów nasuwa się pytanie: Jak to? Bociane gniazdo? Ale jak to zrobili?
Ano zupełnie zwyczajnie :-)
Postawili wielki pal wysoki na 6 metrów plus 1,5 metra w ziemi. Do tego kupili koło od wozu jako podstawę pod gniazdo.
Koło zostało kupione na allegro. A swoją drogą to czego to ludzie na tym allegro nie sprzedają :)
I oto efekt:

Niestety prace związane z ustawieniem tego pala opóźniły się z powodu zakopania się traktora w błocie na ogrodzie i zakończyły się, gdy ziemia była trochę suchsza, na przełomie kwiecień/maj. Niestety dla boćków to było już za późno, więc się żadne na nowe lokum nie skusiły. Na szczęście kilka latem przyleciało je oglądać, czyli jest szansa że w tym roku jakaś para się skusi.

Z ciekawości poszukałam w internecie informacji o zwyczajach lęgowych bociana białego. I teraz czekam z niecierpliwością na ich przylot.
Wyczytałam, że pierwsze bociany przylatują zazwyczaj na przełomie drugiej i trzeciej dekady marca, a ogromna ich większość zasiedla gniazda przed 10 kwietnia.
Więc to już tuż, tuż - lada moment można powiedzieć.
Oprócz tego dowiedziałam się wiele ciekawych rzeczy:
Wiecie, że co czwarty bocian żyjący na świecie urodził się w Polsce? Niesamowite.
I wiem już skąd się wzięło wierzenie o przynoszeniu dzieci przez bociany...

Najfajniejsze kompendium wiedzy o bocinach znalazłam na stronie bocianopedia.pl.

Zachęcam również do zabawy na stronie dbajobociany.pl - każde 1000 wirtualnych bocianów to jedna zupełnie realna platforma pod bezpieczne gniazdo bocianiej rodziny.


A tutaj jeszcze trochę zdjęć, gdy świat był jeszcze przykryty śnieżną kołderką.

Spacer z naszym pieskiem do bocianiego gniazda:

Nasz ogród

Mam nadzieję, że to są ostatnie zdjęcia ze śniegiem tej zimy...
A niech już sobie ta zima pójdzie z pozdrowieniami do świętego Mikołaja za koło polarne :)

JoC


piątek, 8 marca 2013

Szczęście...

Dzisiaj jest Dzień Kobiet. Tak naprawdę to nie przepadam za tym świętem...
Nawet postanowiłam nic dzisiaj nie pisać ...
...Ale ostatni tydzień tak jakoś nastroił mnie sentymentalno-nostalgicznie, że postanowiłam napisać ten tekst:
o SZCZĘŚCIU...
Co to jest?
Jeszcze jako nastolatka przeczytałam w jakiejś książce, albo usłyszałam na jakimś filmie - nawet nie pamiętam - że SZCZĘŚCIE to nie jest stan permanentny, chociaż czasami może trwać jakiś czas, ale to przede wszystkim są CHWILE.
Warto to zapamiętać, bo od kiedy 'wbiłam to sobie do głowy' i 'zrozumiałam', zmieniło się moje życie.

W moim dorosłym życiu cieszę się każdą szczęśliwą chwilą - tą dużą, małą i całkiem maleńką, ważną i mniej ważną...


Dla mnie SZCZĘŚCIE to...

... pierwsze tegoroczne kwiaty w naszym ogrodzie
 oczar i ciemiernik

... zadowolenie z dobrze wykonanej pracy
Na zdjęciach podcięte wierzby 'Hakuro Nishiki' oraz lawenda "przedtem" i "potem".

... zakup butów do ogrodu
Do tej pory miałam albo kalosze, albo klapki. I zawsze brakowało mi ciepłych i 'błotoodpornych' na wiosenne prace w ogrodzie. I zakup tych 'bucików' ucieszył mnie tak samo co szpilek od Calwina Kleina :)

... piękne niebo nade mną

... kwiaty od ukochanego mężczyzny

... pytania i dialogi moich urwisów
Gdy przypadkiem natrafiłam na ten zestaw w sklepie zabawkowym od razu postanowiłam go kupić. Nie chciałam go jeszcze pokazywać dzieciom, dopiero jak zaczniemy częściej 'bywać w ogrodzie na dłużej', ale Iruś wypatrzył go wśród zakupów.
Iruś: Mamuś, co to jest?
Ja: To są takie zabawkowe narzędzia do ogrodu: grabki, łopatka, konewka.
I.: A czy one są dla nas?
Ja: Tak, kochanie.
I.: I będziemy mogli pomagać Ci w oglódku? Będziemy z Tobą placować?
Ja, ze łzami w oczach: Oczywiście, jak tylko przyjdzie wiosna i zrobi się ciepło.

I jeszcze rozmowa moich dzieci z wczoraj rano (razem się grzecznie bawiły u siebie w pokoju i podsłuchiwałam z łazienki):
Iruś (4 lata): I tutaj masz autko, tam jedź po ładunek.
Elorka (2 lata): A dlaczego?
I: Bo to jest taka wywrotka i będziemy ten ładunek wozić tutaj.
E: A dlaczego?
I: Bo robimy wielką budowę, wiesz?
E: A dlaczego?
I: Elorka, nie mów cały czas 'a dlaczego', dobra?
E: A dlaczego? 


... chwila relaksu przy książce

... spróbowanie nowej potrawy

... podglądanie z bliska przyrody...tej bardzo dzikiej
...i tej całkiem swojskiej
Bociany na łące za naszym ogrodzeniem.

... oczekiwanie na największą przygodę życia

... twarz nowonarodzonego dziecka
W tym tygodniu zostałam 'stryjeczną babką' i dzisiaj przez chwilę opiekowałam się synkiem mojego bratanka :)
I ten fakt właśnie wyzwolił we mnie ten mój dzisiejszy sentymentalizm.

Mogłabym jeszcze tak bardzo długo...
Tak więc śmiem twierdzić, że jestem SZCZĘŚLIWĄ KOBIETĄ...

I tego właśnie w dzisiejszym dniu, wszystkie czytające to kobiety, Wam życzę:

BĄDŹCIE SZCZĘŚLIWE
cieszcie się z każdej 'chwili',
bo są takie piękne i takie ulotne...

JoC


wtorek, 5 marca 2013

Zima atakuje... znowu?

Dwa tygodnie temu zaplanowałam sobie pierwsze prace ogrodowe...

Nawet mój ukochany małżonek w ramach "walentynki" sprawił mi w prezencie nowe urządzenie ogrodnicze. Doskonale mnie zna i wie szelma co może sprawić mi największą radość :)
O, proszę - oto mój nowy nabytek:

Już widzę te Wasze uśmieszki pod nosem i malujące się pytanie na twarzach...

Już odpowiadam:
- nie, nie jestem żadnym "Freddy'm Kruegerem" :)
- nie, nie jestem szalona (no, może ociupinkę, ale kto nie jest?).

Po prostu po ubiegłorocznych zabiegach wiosennych w ogrodzie, które zakończyły się spuchnięciem nadgarstka i parodniowym drżeniem z wysiłku całej ręki, doszłam do wniosku, że jest to naprawdę przydatne urządzenie.

Drzew owocowych i ozdobnych wymagających cięcia mam całkiem sporo - i praca zwykłym sekatorem ręcznym dla tak delikatnej kobiety jak ja (uch, kłaczek) jest zbyt ciężka.

Do tego przygotowałam sobie moje 'stare' wielce użyteczne narzędzia i sprzęty:

1) Mój narzędziowy niezbędnik - bez tego nawet się nie ruszam

2) Sekator "żuraw" - bardzo pomysłowe narzędzie, dzięki niemu unikam biegania po ogrodzie z drabiną

3) Akumulatorowy sekator do żywopłotów i trawy.
To jest moja 'narzędziowa miłość' - ma trzy wymienne ostrza: do trawy i do krzewinek. Idealnie nadaje się do przycinania lawendy, pięciorników i wrzosów - mam tego coś około 200 i ciąć ręcznie sobie nie wyobrażam.

4) Ogrodowy odkurzacz albo dmuchawa - świetnie sprząta opadłe liście ze żwirowych rabat.

5) Rozdrabniacz - kolejna moja wielka miłość. Dzięki niemu wszystkie wycięte gałęzie przetwarzam na kompost lub podściółkę w maliniaku.

I co?
I mieliśmy powrót zimy... A wiecie kto był za to odpowiedzialny? Niż o imieniu ZBIGNIEW.
Na szczęście śnieg stopniał, wyjrzało słoneczko, a na ulicach wszyscy się do siebie uśmiechają...
Więc w sobotę uskuteczniłam pierwszy dzień wiosennych ogrodowych porządków. Oto mój pomagier :)

A po 'ciężkiej pracy' trochę rozrywki

Ledwo rozpoczęłam pierwsze prace porządkowe, a tutaj znów zapowiadają śnieg i mrozy - ale w końcu "w marcu jak w garncu". 
I z zabawą w 'Edwarda Nożycorękiego' muszę jeszcze poczekać...
Szkoda...
  Jak ja kocham ten film... i aktora...
A tutaj 'damska wersja' Edwarda, czyli JA we własnej osobie :)
Zdjęcia robione wiosną 2012

JoC

PS. Oj, coś mam dzisiaj same filmowe skojarzenia, nawet tytuł tego posta dziwnie mi się kojarzy z "Gwiezdnymi wojnami" :))